poniedziałek, 4 września 2017

4 września


Czuję jakoby urlopu nie było. Wstaję o czwartej - już nocą - i chodzę zarządzać sklepem... Marcin też pracuje, chociaż ostatni weekend - co zdarzyło się po raz pierwszy od kilku miesięcy - wspólnie mieliśmy wolny (sprzątaliśmy dom)!

Prawie wszystko spakowaliśmy. Wyrzuciliśmy przy tym tak wiele rzeczy, że nasz dobytek pomniejszył się wielokrotnie. Teraz stanowi około 15 pudeł i kilka toreb, wcześniej było 50 kartonów i cała masa worków, toreb i poszewek wypełnionych miękkimi rzeczami.

W środę przyjeżdża ekipa z magazynu, w którym zdeponujemy rzeczy. Nie narobią się zbytnio... a nam, chyba uda się wynająć mniejsze pomieszczenie i zaszczędzić parę funtów. Rachunki dalej mnie przerastają!

Musimy się zacząć pakować. Może od czwartku... Przede wszystkim jednak, musimy udać się na zakupy. Zupełnie nie wiem kiedy. Jutro pracuję 11 godzin, Marcin do nocy, śtoda kompletnie zajęta, to samo czwartek i piątek...