niedziela, 6 sierpnia 2017

5 sierpnia


Od kilku dni pracuję jednym ciągiem, powtarzanąc te same czynności od rana do wieczora. Marcin ma tak samo... ale to w tej chwili nieważne.

Mam okropny problem związany z naszymi wakacjami i niestety ostatnia granica do miejsca docelowego jest niemożliwa do przejścia. 
Ja naprawdę potrafię - jak przysłowiowa baba - wejść do piekła, żeby załatwić to, co chcę. Tym razem chyba i diabły nic nie poradzą...

Napisałem dwa listy do agencji rządowych i apelację do buddyjskiej organizacji rządowej, wysłalem też list do agencji załatwiającej pozwolenia. Teraz właśnie (w autobusie, którym jadę do pracy) dostałem odpowiedź:

Drogi Fryderyku,
Dziękuję za list. Pozwól że wyjaśnię sytuację. Pozwolenia były przyznawane po wieloletnim okresie zamknięcia granic. Niestety w ostatnim miesiącu jeden z naszych klientów przeszedł na nogach pomiędzy punktami granicznymi, co jest absolutnie zakazane (...)
Próbujemy odzyskać możliwość przyznawania pozwoleń, niestety może to potrwać kilka miesięcy.
Pozdrawiam serdecznie kochany turysto
Kale

Wierzyć mi się nie chce! Wysiadłem właśnie z autobusu i mam ochotę kopać każdy mijany słup. Z drugiej strony jest nadzieja, a może istnieje jakaś inna agencja? Przecież to nieprawdopodobne, że zamknięto granicę przed całym światem, bo jakiś facet przeszedł nielegalnie przez mostek! Wygląda na to, że czeka mnie ciągle mnóstwo pracy.

Wiele osób pyta dokąd tym razem jedziemy. Odpowiedź jest taka, że nie wiem, bo właśnie takie sytuacje zmieniają plany. Póki co jedziemy pociągiem (bo to nasza ulubiona forma rozrywki) z wieloma przesiadkami z Londynu do Azji. Wiąże się z tym nieskończenie wiele spraw do załatwienia, wiele wiz inonsensownych opłat za nic. Poza tym jest mnóstwo rzeczy nie do przeskoczenia, lub nikt jeszcze ich nie próbował.

Niektórzy mówią "A samolotem się nie da"? Da się! I można również dużo taniej spędzić czas w kurorcie z basenem i wszelkimi wygodami, w którym podadzą wszelkie wliczone w cenę posiłki, drinki i masaże. Ale my tak nie podróżujemy.
Moje życie to pasja! Dlatego wylizuję miskę po lodach, lub talerz, gdy coś mi smakowało. Dlatego jestem emocjonalny. Dlatego próbuję różnych rzeczy. Dlatego nie unikam skandali, uniesień i rozpaczy...
Dlatego właśnie Marcin mnie kocha, bo choć jestem strasznie skomplikowany, to ciekawy!

To jest powód, dla którego jedziemy pociągiem do miejsca, do którego można doecieć w 8 godzin. Nam zajmie to kilka tygodni. I zamiast pławić się w luksusach, będziemy korzystać z rzeczy dla normalnych, niezbyt bogatych ludzi. I właśnie dlatego koszt takiej wycieczki jest kilkanaście razy większy niż przelot cholernym samolotem.

Czy ktokolwiek to rozumie?