czwartek, 27 lipca 2017

27 lipca

W drodze do domu

Obudziłem się o czwartej - sam bez alarmu. Marcin spał na boku i coś tam do siebie gadał. Postanowiłem wstać od razu, bo przytulanie się do poduszki na kolejne 10-minut, nie miało większego sensu. 
Na zewnątrz było ciemno i rozjaśniło się dopiero, gdy dochodziłem do pracy.
Jakieś pół godziny w plecy - pomyślałem.

W Precie jak zwykle młyn i pisać o tym mi się nie chce. Mój przełożony jest coraz bardziej zestresowany i coraz mniej trzeźwo patrzy na rzeczywistość. Poza tym ma problemy z koncentracją i pamięcią w ogóle, a to jest już problem. Stara się manipulować faktami, a potem tego nie pamięta. Żenujące.
Ja w każdym razie odciąłem się emocjonalnie od tego, co robię. Dwa lata pracy w tym miejscu w końcu zrobiło swoje - mam to wszystko gdzieś...

Kot pojechał odbierać wizy. Pogubił się, mimo, że mu narysowałem mapę. Malapetka mój słodki... Ale w końcu trafił i odebrał. Dodatkowo przesłał mi zdjęcie prezentu, który dostanę wieczorem. Słodko!

A ja po pracy pojechałem do szpitala, bo miałem spotkanie z tajemniczym lekarzem. Tyle czasu minęło, że po prostu zapomniałem. Okazało się, że to alergolog. Ucieszyłem się, bo chciałem go zobaczyć. Poskarżyłem się na gardło i na ciągle powiększające się węzły chłonne na szyi i pod żuchwą. Obejrzał mnie dokładnie i stwierdził:
- Niestety tak to już pewnie będzie. Nie jesteśmy w stanie powstrzymać reakcji organizmu na alergeny. Katar wewnętrzny który masz, jest już nawykiem organizmu i nie da się go zastopować...
Jednym słowem, muszę nauczyć się z tym żyć. Chociaż nie! Będę szukał sposobu. Jednym z nich jest wyjazd z Wielkiej Brytanii. Poza nią, moja alergia jest o wiele mniejsza.
Wróciłem do domu na nogach rozmawiając z mamą. Gdyby nie telefon, zupełnie bym się zgubił, a gdyby nawet nie, to utknąłbym w jakiś ślepych uliczkach, których od strony Dulwich jest mnóstwo. Mapy google są doskonałe!

U mamy wszystko po staremu. Też akurat robili badania i z tego co wiem, wyszły nie najgorzej. Mama ma za dużo potasu, ojciec anemię. Nie ma jednak powodu do jakiegoś szczególnego niepokoju. To co trzeba zrobić, to zająć się kondycją ciała, bo ojcu kręgosłup, a mamie biodro będą coraz bardziej utrudniać życie.
No i jeszcze mój brat - pracuje i dzisiaj wieczorem miał mieć rozmowę dotyczącą kolejnego zajęcia. Oby mu się udało!

No nic - idę spać. Jutro czeka nas wiele urzędowych spraw.